Captured Dreams to w moim prywatnym odczuciu ostatnie demo TBL. Co się później działo z grupą to jakby osobny rozdział. To demo jest tym dla klasyki demoscenowej niczym „Kolorowe Jarmarki” Rodowicz dla handlu obwoźnego. Każdy scenowiec je zna, więc zamieszczenie go tutaj jest wyłącznie formalnością uzupełniającą pewną banalną lukę.
Czy demo zestarzało się przez kilkanaście lat, od 1997 roku? Na pewno – szczególnie pełnoekranowe, pustawe nieco scenki 3D z rozklejającymi się krawędziami nie robią już takiego wrażenia jak w swoim czasie. Dinozaur też występuje tu raczej w roli „misia na miarę naszych możliwości”[1]. Ale są rzeczy, które niezmiennie prezentują się mocno – infinite zoom, oświetlane tunele, pływający ze swoim odbiciem delfinek lub mój ulubiony efekt podwodnego świata to mega zręczne i pomysłowe wykorzystanie efektu albo zręczny efekt pomysłowości – nie wiem ale lubię to.
To samo dotyczy soundtracku Fendera oraz Radixa, którego nie da się z dema wyjąć bez szkody dla niego. Muzyka momentami warcząca, momentami liryczna uzupełnia demo kompletnie.
Do dema bez procesora 68040 raczej nie warto podchodzić ale w 1997 to już był amigowy standard.
(w tym zrzucie jest troszkę skopana muzyka, jak będzie lepszy to podmienię go)
- [1] Ale zobaczmy czym żył świat w 1997 roku http://www.youtube.com/watch?v=YCtZIlolG6w ↩
A jak na mój gust to to demo jest zwiastunem tego w jakim kierunku poszedł TBL w dalszych latach(i po długiej przerwie).Mam na myśli samo intro, które nie ma słodko-cukierkowej muzyki tylko coś bardziej z alternatywy, tak samo to co widzimy na ekranie nie jest typowym TBL słodzeniem z tamtych czasów tylko czymś co po lekkich retuszach technologii(brak korekcji perspektywy i 8bitowe zapisy kątów(tak mnie to tłumaczył jakiś mądry koder) powodują że trochę to się wszystko rozłazi), nie zmienia to jednak faktu że intro do Captured Dreams oglądam bez uczucia żenady oglądam i dziś, czego o dalszym demie nie mogę powiedzieć.Nieskończony zoom jest fajny, ale…no właśnie, grafiki tam użyte są „tak bardzo z lat 90”, gdzie wystarczyło zblendować parę rzeczy w photoshopie i wszyscy och i ach.Nie robią.Dalej, pseudo scenka z trzęsącymi się teksturami marnej jakości, generalnie bez pomysłu.
Delfin, sam pomysł jest całkiem fajny,ale to chyba nie platforma na takie wygłupy bo jak robić to z rozmachem, a tu mamy dwie, ostro fejczone żeby to wyglądało, sceny.Misia na miarę naszych możliwości pominę bo to żałość, ani technologicznie ani artystycznie to nie robi.Dalej, goła pani którą parę razy widziałem na stadionie Xlecia u ruskich z płytami różnej zawartości, i scenki które ci się podobają, te pod wodą, tunel i dwie wypełniaczosceny.Podsumowując, to co się najbardziej broni w tym demie dalej jest muzyka, Fndr z Radixem odwalili naprawdę niesamowitą robotę, i pokazali jak się robi świetną muzykę do dema która wszystko trzyma w kupie.Cała reszta mniej lub bardziej, ale nie przetrwała próby czasu.
Fajną zapowiedzią późniejszych zmian w TBL jest interko Imitation [none], bardzo spójne, bardzo TBL next gen.
Co jest ‚fejczonego’ w delfinach?
udają że są czymś więcej niż są, czyli statycznym obrazkiem z meshem
Wkomponowanie 3D w 2D to powszechna praktyka w demach i nie spotkałem się jeszcze z określeniem czegoś takiego per ‚fejk’. Każdy jest w stanie rozpoznać na czym polega ten efekt więc gdzie tu mowa o udawaniu? Wg. takiego kryterium większość dem można nazwać fejkiem.
Nie mylmy ciekawej kompozycji, którą perfekcyjnie posłużył się np.: Triebkraft – Weed lub Batman Group – Batman Vuelve, szczególnie w intrze. Graficy na scenie czasami się do czegoś przydają i nie tylko do paćkania tekstur lub pokazywania randomowych obrazków pomiędzy randomowymi efektami.
masz rację, tylko że ja patrząc na tą scenę widzę smutny kompromis a nie pomysłowość grafika(która oczywiście jest).
Ta scena tak naprawdę by mogła fajnie wyglądać dopiero na współczesnych pc, pod warunkiem że ktoś by przysiadł i przy meshach, i przy teksturach, jak i ogólnej kompozycji scen itp.
Teraz tak patrzę z perspektywy że łatwo można było nadać tej scenie trochę życia poprzez lekkie przesunięcie (zwykły scroll) kadru zgodnie z kierunkiem płynięcia delfina.Trik prosty a nie byłoby tego dysonansu pomiędzy żywym delfinem a martwą kamerą.
Cała zabawa w robienie dem na ograniczone platformy polega na kompromisach ale nie powiedziałbym, że smutnych. Przeciwnie.
Taka scena, tak samo jak praktycznie wszystkie, typowo ‚amigowe’ efekty nie mają racji bytu na dzisiejszych maszynach i rozważania nad ich przepisywaniem są raczej bezowocne (chyba, że chodziłoby o ciekawy remix/remake).
Pisząc o ‚starzeniu się efektów’ wyraziłem się może nie dość jasno – ja wcale nie oceniam tego z dzisiejszego punktu widzenia. Demo TBL powstało w 1997 roku na określony sprzęt – jego minimalne wymagania to Amiga 1200 z 030 i 4 MB fastu (albo 8 MB – nie chce mi się teraz sprawdzać) – na tym się uruchamia i kroczy bez płynności chociaż da się obejrzeć poglądowo. Analogiczne wymagania sprzętowe stawia demo Skarli ‚When We Ride on Our Enemies’ i reprezentuje znaczny postęp w jakości generowanych scenek w stosunku do tego co oglądaliśmy w 1997 roku, a płynność ma podobną. Można też porównać jakość scenek i tekstur oraz ‚treściwość’ innych dem z tego samego okresu a nawet z tego samego party – „Exit Planet Dust” i „Deus Ex Machina” też ‚pływają’ (chociaż te dema chyba lepiej sobie radzą na 030).
Ja ‚pustawych scenek’ z „Captured Dreams” nie zestawiam nawet z dzisiejszymi produkcjami amigowymi, czy późniejszymi demami TBL, o których rozmawiamy dopiero od 32/64MB pamięci, procesora 060 albo UAE na szybkim PC. To są całkowicie inne systemy walutowe.
Dlatego nie zgodzę się z taką argumentacją, że gdyby te przykładowe delfinki przerobić na nowo i w sto miliardów szejderów ‚to by dopiero wyglądały’. Może i tak by było ale nie miałoby to nic wspólnego z oryginalnymi założeniami – rozmawiamy o demie na Amigę przecież. Czy na samej Amidze można coś ulepszyć? Pewnie tak. Ulepszać detale można sobie w nieskończoność, a potem przychodzi deadline i trzeba mieć całość materiału do pokazania.