Demoscena – mniej znaczy więcej?

Tytuł trochę z czapy jest, bo nie będzie to rozprawka o programowaniu minimalistycznym.

Jak wyglądała demoscena w 2013 i jak będzie wyglądała w 2014? Tego drugiego to nie wiem ale co do pierwszego mam pewną, niepewną teorię. Chociaż wydaje się, że mentalność demoscenowców dawno zastygła w przekonaniu o tym, że wszystko na scenie jest „nie tak jak kiedyś” (co jest oczywiście prawdą) to właśnie „nie tak jak kiedyś” wcale nie jest takie złe, jakim się je maluje.

Czym się różni 2013 od 2003 lub nawet 1993 roku na scenie? Mniejsza aktywnością, mniejszą liczbą uczestników, zainteresowanych, czy też produkcji? Traktując rzecz ilościowo z pewnością łatwo udowodnić, że tak jest ale czy suche liczby mówią wszystko? Moim zdaniem absolutnie nie. Jeśli uwzględnić np. jakość produkcji, które pojawiały się w 1993 roku to większość z nich spokojnie można wrzucić na kupkę z dużym, nieekologicznym ogniskiem, a wówczas proporcje nie wyglądają aż tak niekorzystnie.

Drugą kwestią jest to, że w 1993 roku środowiska były dużo bardziej hermetyczne i skupione na własnych platformach niż ma to miejsce dzisiaj. Amigowcy, atarowcy, komodorowcy, pecetowcy… oglądali głównie dema na komputerach, które używali na co dzień, okazjonalnie (czyli na party) będąc wyeksponowanymi na co ciekawsze produkcje z platform „konkurencyjnych”. To była zresztą jedna z atrakcji multiplatformowych imprez – możliwość zobaczenia dem na sprzętach, których się nie posiadało (lub nie użytkowało). Sam z demami na C64[1] miałem kontakt około 1996 roku i zbierałem podczas party szczękę z podłogi, a i przez dość długi czas dema amigowe, uruchomione na 060, mogłem podziwiać podczas tego typu imprez.

W 2013 dostęp do produkcji jest dziecinnie prosty. Nie dość, że istnieje całkiem dobrze rozwinięte emulatorstwo wszelkiej maści sprzętów komputerowych, to poszerzają się bazy zrzutów dem w formie video w serwisach streamingowych. Dema często trafiają na Youtube jeszcze w trakcie trwania demoparty, w całkiem dobrej jakości, więc każdy ma na wyciągnięcie myszki pikselki i popiskiwania ośmiobitowców, szesnastobitowców, a także smoków graficznych do współczesnych pecetów, jakich potrafią wymagać najnowsze dema do samego uruchomienia lub przyzwoitego działania. Niezależnie od zżymających się systematycznie na myśl o oglądaniu dem na Youtube „prawdziwych demoscenowców” to rola tego medium w popularyzacji demosceny jest nie do przecenienia.

Popularyzacji na zewnątrz ale chyba w większym stopniu wewnątrz samej demosceny. Bo ja nigdy tak dobrze nie byłem zorientowany w poziomie produkcji na platformach sąsiednich[2] np. ZX-Spectrum, Atari czy C64, jak dzisiaj. Trzeba powiedzieć sobie otwarcie – uruchamianie dem (nawet tylko tych dobrych) na prawdziwych sprzętach jest misją niewykonalną dla „normalnego” człowieka. Niewielu znam demoscenowców-kolekcjonerów sprzętu, u których wszystkie te platformy stoją w gotowości do uruchamiania produkcji. Przy dzisiejszym trybie życia niewielu mogłoby sobie na to pozwolić. Emulacja jest tu trochę łatwiejszą ścieżką – odchodzą problemy z posiadaniem hardware’u oraz przenoszeniem danych ale przejrzenie wszystkich dobrych dem, jakie wyszły np. w samym 2013 roku to nadal pochłaniacz sporej ilości cennego czasu.

Zresztą w 1993 też nie oglądaliśmy wszystkich dem jak leciało. Odpalaliśmy dema z czołówki chartsów lub z rekomendacji znajomych-swapperów, którzy samorzutnie dokonywali selekcji wartego uwagi materiału i głównie taki podsyłali. Także wówczas szkoda było czasu i dyskietek na kiepskie dema. W 2013 swapperzy[3] i chartsy nie istnieją. Można posiłkować się rocznymi podsumowaniami, lub statystykami jakie oferują strony typu pouet.net lub csdb.dk, choć są one tylko aproksymacją popularności (lub jakości) demoscenowych produkcji. Tu znowu w sukurs przychodzi współczesna technologia. Mi bardzo przydaje się funkcja małego podglądu na pasku przewijania, jaki zwykle wyświetla się na Youtube. Dzięki temu oraz samej opcji przewijania można uchronić się przez produkcjami scenowymi, których jedynym celem była satysfakcja twórcy, a frajda oglądającego nie była brana pod uwagę. Tu także już na wstępie odpadają wszelkie compo-filery i inne kiepskie dema, które nie mają szansy trafić w gust widza.

Z jednej strony więc mamy w 2013 generalnie mniej dem niż w 1993 ale dzięki współczesnej technologii[4] mamy bardzo łatwo poszerzone pole widzenia/zwiedzania. Co widać po aktywności scenowców na internetowych forach – wielu pecetowców wraca do swoich komputerów 16 bitowych, a wielu „szesnastobitowców”, w przypływie sentymentu i na pewnej fali retro-computingu lubi wrócić do jeszcze starszych, wcześniej posiadanych maszynek[5]. Poobcować troszkę i okazjonalnie ze starymi bzykaczami, AYkami, Pokeykami, czy SIDami. Bez przedawkowywania ich uroku – fajnie jest.

Jeśli dodać do tego newschoolowe produkcje scenowe, czyli oczywiście PC – uzbiera nam się całkiem pokaźny arsenał dem, które można obejrzeć bez zażenowania, a jeśli ktoś lubi elektroniczną muzykę – a taka niewątpliwie na scenie dominuje – to scenowa aktywność prezentuje się bardzo atrakcyjnie. Fani rocka muszą się zadowolić Glen Wektorem z Piekła Rodem – nie nasza wina, że źle trafili z gustem ;). Ktoś powie – że nie było rewolucji? Samoczynnie spadających gaci podczas compo? Może jesteśmy już za starzy na rewolucję i to objaw dojrzenia, okrzepnięcia demosceny. Jeśli spojrzeć na sąsiadujące, komercyjne zastosowania przerzucającej masakryczne ilości zer i jedynek elektroniki, to największe tuzy Sony i Microsoft też nie pokazały na razie niczego rewolucyjnego. A w każdym razie nie w dziedzinie grafiki, czy też dźwięku. Przeszliśmy rewolucje (niczym grypę żołądkową) to teraz czas na stateczną, dostojną ewolucję. Do czasu :). Ale od razu ostrzegam, że żadnego implantu do mózgu wszczepiać sobie nie będę i dema zamierzam oglądać na projektorze w tradycyjnym stereo!

  1. [1] prawdziwymi demami, a niekoniecznie takimi jak Trap Demo
  2. [2] z mojego punktu widzenia
  3. [3] chociaż ci istnieją – raz do roku wyciągają z szafy stare, pobazgrane dyskietki, fotografują je i wrzucają gdzieś na sieć
  4. [4] Jak to? To Internet jest nie tylko do porno???
  5. [5] A nie każdy amigowiec miał wcześniej C64. Ja akurat miałem.

7 komentarzy Demoscena – mniej znaczy więcej?

Leave a Reply