Czy trackery mają sens na tabletach? Moim zdaniem nie bardzo. Wygoda użytkowania trackerów jest bardzo mocno uzależniona od kontaktu z fizyczną klawiaturą, operowaniem skrótami klawiszowymi oraz szybkim poruszaniem się w paternach za pomocą kursorów. Dlatego dotychczasowe implementacje trackerów (np. Milky Tracker) uważam raczej za sztukę dla sztuki, lub osób lubiących oglądać modułki podczas odtwarzania.
Kolejnym podejściem do zagadnienia będzie http://www.vividtracker.com/, który ma być ponoć pierwszą tego typu próba w systemie iOS (iPhone oraz iPad), za który to program autor życzy sobie coś koło 5$.
Film i screeny pokazują, że program zawiera pewne pożyteczne uproszczenia w interfejsie (a po co w Protrackerze tyle tego było napaćkane?), co może ułatwić/umożliwić pracę na ekranie dotykowym, a także własne pomysły. Wprawdzie nie wyobrażam sobie tworzenia utworów w VividTrackerze od początku do końca, to wydaje mi się, że może on być przydatny do wykańczania i szlifowania wcześniej skomponowanych dzieł np. w drodze na party. Autor deklaruje stuprocentową kompatybilność z Protrackerem. Pożyjemy zobaczymy. VividTracker gra klasyczne kawałki
Echolevel przygotował sobie kompilację junglowych, amigowych modułów czterokanałowych ale, że stwierdził na pewnym etapie swojego życia, że nie jest sobek to postanowił udostępnić ją nam wszystkim. Należy się mu order.
Ufff… udało się w końcu przesłuchać autorów na literkę D z Modlanda. O każdym katalogu można z grubsza napisać to samo – trochę krapu, dużo średnizny i kilkanaście wybitniejszych pozycji. Jak to w życiu. Czytaj dalej: ftp.modland.com/pub/modules/Protracker/D*
Przesłuchałem modki protrackerowe autorów na literkę „C” (/C*) z katalogu ftp.modland.com/pub/modules/Protracker/. /B skończyłem 6 września 2012, czyli wyszły prawie 3 miesiące. Ponieważ tym razem postanowiłem napisac więcej, zamiast komentarza – post. Ale niezbyt wielki ;). czytaj więcej – nie znaczy ciekawiej…
Android to jeden z wybitnie niescenowych systemów, ani na to demek nie ma prawie, ani sensu robienia pod to też zbyt wielkiego brak, tudzież tyle co robienie dem na suszarki. Niemniej posiadając androidowe urządzonko można doscenowić się w drodze, w pracy, w szkole, w parku z winem za 3zl (czy są jeszcze parki z winami za 3zł?). Jak wiadomo muzyka łagodzi obyczaje, więc doscenawianie najweselsze jest gdy przeprowadzone jest za pomocą muzyki scenowej, dlatego poniżej zrobimy sobie mini przegląd aplikacji, które uscenowią odrobinę papa’ mobile. Uscenawianie za pomocą modków, sidów i chipków jest bardzo przyjemne, gdy można zapchać sobie kartę pamięci kolosalną, praktycznie niewyczerpaną ilością, na domiar złego legalnej, muzyki – empetrójki tutaj wysiadają ;) Czytaj dalej: Scenowo pachnące aplikacje muzyczne na Androida
Modlander – prosty programik do odtwarzania modułów, który jest praktycznie graficzną nakładką na ftp.modland.com i po uruchomieniu pobiera listę zgromadzonych tam kawałków, dzięki czemu słuchamy sobie ulubionych modków XTD wszędzie gdzie jest dostęp do Internetu, bez konieczności posiadania całej kolekcji przy sobie. Program się instaluje ale odpali nawet z pendrive. Jest troche niewygodny, nie ma przeszukiwania bazy, ani żadnej wizualizacji ale po prostu gra w co sie kliknie za pomocą bass.dll. Wyglądać może na przykład tak: